sobota, 15 lutego 2014

;p

Nie. Nie reaktywuję bloga ;)
Chciałam wam tylko przekazać, że zaczęłam prowadzić bloga... kolejnego xd również z opowiadaniem, ale nie o 1D tylko o The Vamps.. Jeżeli chcecie to tu jest link do niego:

Mój nowy blog ;3

To na tyle papa ;*

czwartek, 30 stycznia 2014

Zawieszam

Bardzo was wszystkich przepraszam, ale nie mogę dalej pisać tego bloga. Nie potrafię... Wena mnie opuściła. Raczej już nie wróci. To chyba koniec opowiadania "Nothing happens by chance".
Nie chcę usuwać bloga, ponieważ mam do niego pewien sentyment, czy jak to tam się pisze. Nieważne. Wybaczcie, ale nie mogę dłużej tego ciągnąć. Nie potrafię już o nich pisać. Nie potrafię powiedzieć, że ich kocham. Nie jestem już directionerką. Nie byłam nią już chyba kiedy pisałam poprzedni rozdział. Wtedy jednak nie potrafiłam sama przed sobą tego przyznać.. Jeśli kogoś to interesuje.... przestałam kochać 1D gdyż.. pokochałam.... to dość mocne słowo, ale nie mogę powiedzieć, że tylko mi się spodobał ktoś inny. Smutne jest to, że ta osoba mnie nie zna i pewnie nigdy nie odwzajemni mojego uczucia.... Dobra, bo zaczynam przynudzać.
Drugim powodem, dlaczego zawieszam bloga jest brak komentarzy.. Niby mam pod rozdziałami 3-4 kom. ale to jest dla mnie za mała motywacja..


Więc... w końcu muszę to napisać..........................
Żegnajcie. :c
Jest nadzieja, że kiedyś wstanę o trzeciej w nocy i stwierdzę, że muszę pisać.. dokończyć to opowiadanie, ale nie liczcie na to zbyt prędko....
Papa....

sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 16

20.07.2013;
Anglia, Londyn


     Kiedy wyszłam ze sporej łazienki, która w porównaniu z pokojem była w jasnych kolorach, ujrzałam Harry'ego siedzącego na łóżku w samych bokserkach. Na moją twarz wstąpił rumieniec... Podeszłam do chłopaka i usiadłam obok niego.
     - I jak kochanie?- spytał. Kiwnęłam tylko głową co nie miało żadnego sensu, ale nie mogłam się skupić, kiedy miałam obok półnagiego Hazze.- Ziemia do Caitlin- chłopak zaczął wymachiwać mi ręką przed twarzą.
     - Co?... A tak. Jest super- jąkałam się, na co Lokaty się zaśmiał. Nie mogłam się napatrzeć na jego wytatuowany tors... Spojrzałam niżej. Zauważyłam w bokserkach spore wybrzuszenie. Niewiele myśląc wysunęłam rękę i go dotknęłam. Harry spojrzał na mnie zdziwiony, na co prędko zabrałam dłoń i spaliłam buraka. Spuściłam wzrok, ale chłopak złapał mój podbródek i zmusił mnie do spojrzenia na siebie.
     - Co to było?- zaśmiał się.
     - N-nie wiem- zająkałam się. Hazza wziął moją rękę i z powrotem położył ją na swoim przyrodzeniu. Poczułam, że moje policzki płoną. Popatrzyłam zdezorientowana na mojego chłopaka na co ten się tylko do mnie uśmiechnął.
     - Hę? Przecież sama mnie dotknęłaś- nadal nie mogłam wyjść z oszołomienia. Skierowałam wzrok na moją rękę, która leżała na jego "rosnącej" męskości.
      - Bo ja... - delikatnie zacisnęłam dłoń.
      - Cait- jęknął Harry, co spowodowało zwolnienie uścisku.
      -  Ja... przepraszam- szepnęłam skołowana. Co ja w ogóle robię?!
      - Nie.. zrób to jeszcze raz- odparł. Moje palce ponownie lekko się zacisnęły. Powtarzałam tę czynność w kółko, aż w końcu poczułam,  że jego członek drży.
     - Zaraz dojdę- jęknął. Zaczęłam robić to szybciej, do momentu kiedy poczułam coś mokrego. Nie miałam pojęcia, czy zabrać rękę... Wiedziałam tylko, że Hazza musi zmienić bokserki...
     - Kurwa, Caitlin... To było- chłopak nie mógł się wysłowić. Moje policzki, stały się jeszcze czerwieńsze, nie wiedziałam, że to w ogóle możliwe. Zdałam sobie sprawę, że wciąż trzymam rękę na kroczu Lokatego, więc ostrożnie ją zabrałam.
      - Um...Ja...- co ja mam powiedzieć? Na szczęście Harry mnie uratował złączając nasze usta w namiętnym pocałunku. Złapał mnie w talii zmuszając do znalezienia się bliżej. Usiadłam na nim okrakiem zapominając o tym, że jego bokserki są mokre i wplątałam dłonie w jego włosy kompletnie zatracając się w pocałunku.
     - Kocham...cię...Cait- wymruczał w moje usta pomiędzy kolejnymi pocałunkami, po czym zjechał rękami na moje pośladki i je ścisnął wywołując u mnie jęk. Po chwili jednak oderwaliśmy się od siebie.
     - Ja też cię kocham- powiedziałam i zeszłam z chłopaka.
     - Chyba pójdę zmienić bokserki- rzekł brunet spoglądając na plamę na swoich majtkach.
     - Ja też przebiorę spodnie od piżamy- rzekłam czując, że są mokre na tyłku... no tak. Harry cicho się zaśmiał i ruszył w stronę łazienki. Korzystając z tego, że go nie ma szybko przebrałam dół mojej piżamy na pierwsze lepsze legginsy, ponieważ to były moje jedyne ciuchy do spania...
     Chłopak wrócił, akurat jak z powrotem usiadłam na łóżku. Spojrzałam na zegar. 20.32.
     - Co robimy?- spytałam spoglądając na jego czyste czarne bokserki.
     - Mam mnóstwo propozycji, ale może nie dzisiaj...- uśmiechnął się zawadiacko.
     - Tak. Masz rację... nie dzisiaj- odparłam domyślając się o co mu chodzi.- Właściwie to jestem zmęczona- dodałam ziewając.
     - W takim razie chodźmy spać-  rzekł Lokaty kładąc się na łóżku i przyciągając mnie do siebie. Wtuliłam się w jego gorący tors.
     - Przy tobie nie wiem co robię- szepnęłam.
     - Jeśli masz częściej doprowadzać mnie do takiego stanu jak kilka minut temu, to dla mnie może być- zaśmiał się Hazza.
     - Taa... pomarzyć możesz...
     - Myślę, że to bardzo realne marzenia- parsknęłam na jego słowa, po czym oboje wybuchliśmy śmiechem.
     - Kocham cię Hazz- wymruczałam.
     - Kocham cię- chłopak pocałował mnie czule w głowę. Po krótkim czasie oddałam się w objęcia Morfeusza.


21.07.2013;
Anglia, Londyn


     Rano kiedy się obudziłam, Harry'ego nie było w łóżku. Zawiedziona postanowiłam wstać i się ubrać. Wyciągnęłam z torby czarną koszulkę, na której były usta z wytkniętym językiem. Język nie był czerwony, lecz przedstawiał flagę Wielkiej Brytani. Do tego dobrałam jasne jeansowe, krótkie spodenki [LINK] i ruszyłam do łazienki. Ubrałam się szybko, po czym założyłam moje "Nike" i opuściłam apartament. Zajrzałam do pokoju obok, który zajmowali Louis i Olivia. Zastałam tam Harry'ego.
     - O znalazł się- powiedziałam spoglądając na mojego chłopaka i po chwili wybuchłam śmiechem.- To dlatego tak namawiałeś mnie na tą koszulkę?- spytałam zauważywszy, że brunet ma bardzo podobną.
     - Może- również się się zaśmiał. Dołączyła do niego para zajmująca pokój, w którym się znajdowaliśmy.- Szukałaś mnie?
     - Nie... Przyszłam tu do Olivii, ale tak myślałam, że też będziesz- odpowiedziałam.
     - Musimy się zbierać na śniadanie. Wracasz po coś do pokoju, czy możemy od razu iść?- Harry zadał pytanie.
     - Jestem gotowa- po tych słowach wszyscy opuściliśmy apartament i udaliśmy się na stołówkę. Liam, Zayn i Niall już tam byli, więc się do nich dosiedliśmy. Dla naszego głodomora to raj taki szwedzki bufet, gdzie może napchać sobie na talerz całą górę jedzenie... i rzeczywiście tak zrobił. Razem z Hazzą, Liv i Louisem poszliśmy po talerze, a następnie zaczęliśmy nakładać na nie różne przysmaki. Ja wzięłam dwie kromki chleba, kostkę, masła kilka plastrów ogórka i pomidora oraz czekoladową mufinkę, a do picia herbatę z cytryną. Wróciwszy do stołu zaczęłam robić sobie kanapki. Wszyscy już tam siedzieli.
     - I jak noc z Harrym?- spytała mnie cicho Olivia.
     - Normalnie... Przecież znamy się tylko jakieś 20 dni- odparłam. Nie powiedziałam jej, że jednak coś się działo, bo faktycznie znamy się tak krótko, a ja... - A co z wami?
     - Też nic, ale miło było spać w jednym łóżku z Lou- rzekła cicho, na co się zaśmiałam.
     - O czym rozmawiacie?- wtrącił się do naszej "pogawędki" Zayn.
     - O niczym...- uśmiechnęłam się do niego sztucznie. Wkurza mnie z tymi ciągłymi docinkami. Zresztą wciąż jestem na niego zła, za te komentarze.
     - Mhmm...to bardzo ciekawe- zignorowałam go i zwróciłam się do Lokatego, który siedział po mojej lewej.
     - Co dzisiaj będziemy robić? Znaczy... mam na myśli przed koncertem i próbą.
     - Możemy się przejść, pozwiedzać... Takie tam- zaproponował z pełną buzią.
     - Dobra. Jestem za, ale proszę, bez tych pajaców- wskazałam palcem chłopaków.
     - Okej- chłopak się zaśmiał.- Zjadłaś już?- kiwnęłam głową.- To chodźmy- powiedział, po czym złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wyjścia z hotelu.
     Spacerowaliśmy po parku, na który trafiliśmy w drodze do nikąd. Zieleń otaczająca nas ze wszystkich stron działała na mnie kojąco. Mój chłopak zatrzymał się i zastąpił mi drogę. Spojrzałam na niego zdziwiona.
     - Ty wiesz, że cię kocham?- na te słowa zrobiło mi się gorąco i poczułam motyle w brzuchu. Stanęłam na czubkach palców, by sięgnąć ustami jego idealnych różowych warg, które chwile temu oblizał. Delikatnie je musnęłam i popatrzyłam na Harry'ego. Ten przycisnął mnie do siebie, po czym wpił się w moje usta, tak szybko, że ledwo złapałam powietrze, ale podobało mi się to... ta dzikość w jego oczach.
     - Hej... jesteśmy... w miejscu... publicznym- próbowałam wydusić przy każdej możliwej okazji.
     - No i co z tego? Niech ludzie wiedzą, że jesteś moim światem- powiedział oderwawszy się od moich warg, które w mgnieniu oka zrobiły się strasznie suche. Przejechał po nich swoim palcem, co wywołało u mnie chichot.
     - Kocham cię- szepnęłam
     - Wracajmy do hotelu- zaproponował Lokaty, na co chętnie przystałam.
     - Nie uważasz, że w naszym związku wszystko dzieję się zbyt szybko?- zagadałam w drodze powrotnej, przypominając sobie nasze intymne momenty...głównie jeden.
     - Lubię szybko rozwijające się związki- Hazz wzruszył ramionami i pocałował mnie w policzek.
     - Polubiłam nasz apartament. Szkoda, że po koncercie wyjeżdżamy. - westchnęłam.
     - Jedziemy dopiero jutro rano. Na szczęście- odparł. Zawsze jakieś pocieszenie. Przynajmniej się wyśpię, bo w busie nie było zbyt wygodnie. Pomimo tego, że w nocy nie jechał.
     Kiedy drzwi się zamknęły, Harry od razu przycisnął mnie do ściany i zaczął namiętnie całować.
     - Hej!- zawołałam zdziwiona jego zachowaniem.
     - Pragnę cię- wyszeptał w moje usta.
     - To przez jakiś czas jeszcze mnie popragniesz. Mówiłam, że wszystko dzieję się za szybko. Nie chcę jeszcze tracić dziewictwa.
     - Jesteś dziewicą?- spytał zdziwiony.
     - Nooo... Jeśli chodzi o moje wybryki kiedy byłam pijana to jedynie tańce na stole- powiedziałam.- nago- dodałam szeptem na co Hazz się zaśmiał.
     - Kochanie... proszę- jęknął błagalnie.
     - Nie... nie jestem gotowa.
     - Dobrze. Skoro tak uważasz, nie będę cię zmuszał. Nie mam zamiaru cię do siebie zrażać... i powtarzać sceny z przeszłości- przypomniałam sobie jak kilka tygodni temu po pijaku próbował się do mnie dobrać. Przytuliłam się do niego, dziękując, że jest wyrozumiały.


     Koncert minął podobnie jak poprzedni. Chłopcy byli świetni! Wypadli doskonale, a my jak to na typowe fanki przystało, cały czas się darłyśmy. Harry w pewnym momencie podał mi rękę, żebym mogła dotknąć i nacieszyć się tą chwilą. Po występie wspominaliśmy najlepsze momenty i śmialiśmy się ze wszystkiego.
     - Moja największa fanko- brunet szepnął mi do ucha kiedy przekraczaliśmy próg apartamentu.
     - Mój największy idolu- pocałowałam go czule w usta. Chłopak przyciągnął mnie do siebie przyciskając swoje ciało do mojego.
     - Jeszcze nie jesteś gotowa?- spytał z nadzieją.
     - Harry, minęło tylko kilka godzin.
     - Wiesz. Podobno w naszym związku wszystko dzieje się szybko- stwierdził.


***

Rozdział powstawał z pomocą mojej przyjaciółki Julii ;**