czwartek, 7 listopada 2013

Rozdział 12

14.07.2013;
Anglia, Londyn


     Razem z Olivią udałam się na spacer po Londynie. Ponieważ wiedziałam mniej więcej gdzie co jest, trochę ją oprowadziłam.Na drugą przejażdżkę London Eye nie dałam się namówić. Chociaż Liv bardzo tego chciała. Na sam koniec naszego spaceru postanowiłyśmy pójść do jakiejś kawiarenki.
     Zamówiłyśmy dwie gorące czekolady i usiadłyśmy przy stoliku.
     - I jak tam z Louisem?- spytałam. Dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona.
     - Nijak- westchnęła.- Wiesz, że on zawsze był moim idolem i ulubieńcem z 1D? A teraz miałam okazję go poznać. Moje marzenie się spełniło i dowiedziałam się, że poza extra wyglądem ma również cudowny charakter. Chyba się w nim zakochałam. Tyle, że on nigdy nie odwzajemni mojego uczucia...- powstrzymałam się od jakiegokolwiek komentarza. Niech ma niespodziankę, gdy Lou ją zaprosi na randkę.- Ej, a ty i Harry... Dlaczego byłaś wtedy na niego zła?- opowiedziałam jej o tym jak pod wpływem alkoholu prawie mnie zgwałcił.
     - I ty mu wybaczyłaś?!- podniosła głos zapominając o tym, że jesteśmy w miejscu publicznym.
     - Tak. Pomimo tego, że znam go od niedawna, zdążyłam go polubić- powstrzymałam się od powiedzenia pokochać.- Zresztą był pod wpływem alkoholu...
     - Zakochałaś się, dlatego mu wybaczyłaś, prawda?
     - Nie wiem. Nie wiem co mną kierowało... Może faktycznie coś do niego czuję...
     - Powiedz mu to!
     - To ty powiedz Louisowi- dziewczyna pokręciła przecząco głową.- W takim razie ja nie powiem Harremu.
     - Chyba powinnyśmy już iść- ruda zmieniła temat. Zgodziwszy się, wstałam od stołu i razem skierowałyśmy się w stronę wyjścia.
     - Do zobaczenia! Przyjdę jutro- pożegnała się, gdy stałyśmy na dworze.


      Kiedy już doszłam do domu chłopców zdjęłam converse i zostawiłam je przy wejściu. Ciekawiło mnie czy zastanę kogoś z domowników. W salonie siedzieli na kanapie Louis, Zayn i Liam. Z kuchni dochodziły jakiś dźwięki. Zgaduję, że Niall tam buszował. Postanowiłam udać się na górę. Nie wiem po co.
     Na korytarzu ujrzałam Harrego.
     - Caitlin, wróciłaś- rzekł uradowany.
     - A co? Myślałeś, że uciekłam?- cicho się zaśmiałam.
     - Może- uśmiechnął się.- Chłopcy mówili ci, że idziemy dzisiaj do klubu?
     - Nie, ale idziecie, czy idziemy?
     - Idziemy. Ty też... No chyba, że nie chcesz.
     - Chcę!- prawie, że krzyknęłam. Harry parsknął śmiechem.
     - To idź się szykuj... Wychodzimy za jakąś godzinę.
     - Tak szybko?
     - O 19. 30...
     - Już jest tak późno? Jak ten dzień szybko minął...- stwierdziłam po czym pognałam do salonu, aby wyjąć z moich walizek odpowiednie rzeczy. Wzięłam pierwszą lepszą sukienkę, którą się okazała granatowa na ramiączka, sięgająca do połowy ud. Do tego dobrałam kilka złotych i srebrnych bransoletek tworzących zestaw. Potrzebne mi były jeszcze buty. Zaczęłam przegrzebywać torby, aż w końcu znalazłam stare czarne szpilki i przy okazji mój ulubiony perfum [LINK]. Poszłam z tym wszystkim do łazienki i szybko się przebrałam. Nałożyłam jeszcze delikatny make up. Gotowa do wyjścia opuściłam pomieszczenie.


     W busie siedziałam obok Harrego i Liv. Okazało się, że ona również z nami jedzie. Ponoć Louis ją zaprosił. Powiedział mi, że to nie jest jako randka... Szykuje dla niej coś innego... Mmmm ciekawe co to?
     Wracając do teraźniejszości, całą drogę nie mogłam się skupić. Moje myśli nie dały się ujarzmić. Wiedząc, że on jest tak blisko i się o mnie ociera... To było niemożliwe.
     Muszę podsumować fakty. Bardzo szybko i krótko: JA SIĘ NAPRAWDĘ ZAKOCHAŁAM. Czy to możliwe? Tak szybko? Może to tylko zauroczenie. Chociaż przeżyłam w życiu wiele zauroczeń, więc śmiało mogę stwierdzić, że to jest coś innego, poważniejszego. Najbardziej boli mnie w tym wszystkim to, że on zapewne nie czuje tego samego do mojej osoby...
     - O czym myślisz?- usłyszałam cichy ochrypły głos Hazzy.
     - O niczym- skłamałam. Chłopak westchnął.
     - Tylko nie pij tam za dużo- zmienił temat.
     - Nie wiedziałam, że w ogóle mogę.
     - Myślisz, że damy radę was pilnować...
     - Hej! Miałeś nie pić! Przynajmniej nie tak dużo...
     - Nie miałem zamiaru. Nie przejmuj się. Zresztą sądzę, że prędzej ty się upijesz niż ja.- stwierdził, po czym objął mnie ramieniem. Spodobało mi się to i znowu zapomniałam o całym świecie. Przypomniałam sobie o nim dopiero, kiedy dojechaliśmy na miejsce, a Loczek mnie puścił. Wszyscy wydostaliśmy się z pojazdu, po czym skierowaliśmy się w stronę wejścia do klubu. Było jeszcze jasno, więc nie liczyłam na jakieś tłumy. Jednak myliłam się. W budynku to znaczy w ogromnej sali, gdzie tańczyło mnóstwo ludzi, nie było okien, co zapewniało idealny klimat. Jedynym oświetleniem było kilka kolorowych światełek. DJ puszczał jakiś utwór, którego nie znałam, ale bębny, które wysuwały się na pierwszy plan zaczęły mnie ogłuszać. Liam zajął nam wolny stolik, a my udaliśmy się do baru. Każdy zamówił sobie po drinku. Z kieliszkiem w dłoni udałam się do Payne'a, podobnie jak i reszta. Prędko wypiłam zawartość naczynia. Po jakimś czasie Louis poprosił Liv do tańca, a Niall wyrwał jakąś ładną długonogą blondynkę. Zostaliśmy sami. W pewnym momencie Liam również się oddalił. Zostałam tylko ja i Harry.
     - Ja pójdę do baru...
     - Ty teeż- jęknął Harry.- Zostanę sam.
     Wzruszyłam ramionami po czym go opuściłam.
     Wypiłam kolejny kieliszek napoju z procentami... i jeszcze jeden... i jeszcze...
     Po pewnym czasie stwierdziłam, że wystarczy i chwiejnym krokiem udałam się na parkiet. Tam znalazłam Harrego.
     - O szukałem cię!- zawołał uradowany.- Zatańczysz?- skinęłam głową. Właśnie leciała jakaś wolna piosenka, więc tylko delikatnie się bujaliśmy. Chłopak położył ręce na mojej talii, zaś ja oplotłam swoimi jego kark.
     - Chyba za dużo wypiłaś- stwierdził. Nie sprzeciwiłam się, gdyż zdawałam sobie z tego sprawę.
     Po kilku piosenkach znudził mi się ten taniec, więc pociągnęłam Loczka w stronę jakiegoś mniej zaludnionego miejsca. Zauważyłam, że przy jednej ze ścian jest pusto, więc tam ruszyłam. Dotarłszy na miejsce odwróciłam się do Harrego przodem. Chłopak spojrzał na mnie podejrzliwie. Ja nic nie myśląc wpiłam się w jego malinowe usta. O dziwo odwzajemnił pocałunek. Najwyraźniej on również przestał myśleć, ponieważ przeniósł dłonie na moje pośladki. Nie przeszkadzało mi to. Skupiłam się tylko na jego ustach.
     - Chodźmy stąd- powiedziałam między pocałunkami. W jednej chwili Hazza oprzytomniał. Odsunął się ode mnie na krok.
     - Hej nie zapędzaj się. Teraz ty chcesz mnie zgwałcić?- zażartował.- To i tak było za dużo. Rano byś tego żałowała.- dodał poważnie. Chciałam zaprzeczyć, że nie, że w sumie o tym marzę... ale byłam na tyle przytomna by się powstrzymać jedyne co powiedziałam to ciche "nie".- Uwierz, robię to dla twojego dobra.- dodał, po czym zostawił mnie samą. Samą ze swoimi myślami... Chodź niewiele ich było przez nadmiar alkoholu...


    Błąkałam się po klubie, co chwila się potykając. W pewnej chwili znalazł mnie Louis.
    - Najwyższa pora wracać do domu- powiedział, po czym poprowadził mnie w stronę wyjścia. Po drodze zebrał resztę zespołu i Liv. Nie miałam pojęcia co się dalej działo, gdyż po znalezieniu się w busie, od razu zasnęłam. Ostatnie co pamiętałam to to, że położyłam Hazzie głowę na kolanach.


15.07.2013;
Anglia, Londyn


     Obudziłam się w znajomym pokoju, którego jeszcze kilka dni temu nienawidziłam. Pierwsze co poczułam to rozrywający moją głowę ból. Kacu witaj, pomyślałam. Spróbowałam przeanalizować wczorajszy wieczór. Przyjazd do klubu, bar, taniec z Harrym, całowanie się z Harrym, samotność, zaśnięcie na kolanach Hazzy... Wszystko fajnie, tylko jakim cudem się z nim całowałam?  Wow! Dobrze, że nie wypiłam więcej. Przynajmniej pamiętam to uczucie, gdy nasze usta się złączyły...
     Nie było mi dane długo o tym myśleć, gdyż kac dawał się we znaki. Postanowiłam wstać i poszukać jakiś tabletek przeciwbólowych. Zanim jednak zdążyłam się podnieść do pokoju wszedł zielonooki chłopak z burzą loków na głowie i szklanką wody w ręku oraz jakimś małym pudełeczkiem.
     - Proszę. Zgaduję, że boli cię głowa?- podał mi wodę i z pudełeczka wyciągnął małą pigułkę, którą również mi podał. Połknąwszy tabletkę, wypiłam całą zawartość szklanki.- Pamiętasz co się wczoraj działo?
     - Jeśli masz na myśli to jak cię pocałowałam, to tak. Ogólnie pamiętam wszystko. Niektóre momenty trochę jak przez mgłę, ale mogło być gorzej. Dobrze, że nie wypiłam więcej- powiedziałam, ale po chwili jeszcze dodałam:- przepraszam.
     - Za co?
     - Za tamto. Nie myślałam. To przez ten alkohol.
     - Oj już się nie tłumacz. Wszystko jest w porządku. Nie gniewam się na ciebie- uśmiechnęłam się do chłopaka, po czym wstałam.
     - Wiesz, że nie musiałeś tego robić?
     - Czego?
     - No, przecież mogłam spać na kanapie.
     - Serio chcesz wracać do tej dyskusji- spytał znudzonym głosem.- Przecież mówiłem, że ja śpię w salonie. Nie próbuj się mi sprzeciwiać- na te słowa wybuchłam melodyjnym śmiechem, Lokaty również. Kiedy w końcu się uspokoiłam, postanowiłam zabrać głos.
     - Harry...- zaczęłam. Chciałam dokończyć to co miałam zamiar powiedzieć, ale coś mi na to nie pozwoliło. W moim gardle pojawiła się gula, więc stwierdziłam, że sobie odpuszczę.- Albo jednak nie...
     - No ej! Skoro zaczęłaś to teraz mów!- zarządał.
     - Nie, bo mnie wyśmiejesz, albo gorzej, a ja nie chcę cię stracić...
     - Mów!- rzekł ponownie.- Nie będę się śmiał. Przysięgam.
     - Tego akurat nie byłabym taka pewna...
     - O jeny... Powiedz to wreszcie!
     - Dobra!- wzięłam głęboki wdech i zamknęłam oczy.- Ja, ja się... Ja chyba się w tobie zakochałam- uchyliłam delikatnie powieki by zobaczyć jego reakcję. Chłopak stał nieruchomo. Z jego oczu i twarzy nie dało się nic wyczytać. Czyżbym popełniła błąd? Czy właśnie go straciłam?


***

I kolejny rozdział. Ostatnio dostałam przypływu weny. To chyba dobrze... Może rozdziały będą się pojawiać często. 

Tak w ogóle, bardzo wam dziękuję za ponad 2000 wejść i za wszystkie komentarze. Każdy jest dla mnie ogromną motywacją... Mam nadzieję, że będzie ich więcej, bo im więcej komentarzy, tym większa motywacja, a to wiąże się z częstszym dodawaniem rozdziałów. :)

Dobra papa! Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję ;*

4 komentarze:

  1. U buzi buzi było mmmm a teraz ? uhuhuhu bedzie się działo xdd

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak sie kończył to ja takie : nie, nie możesz mi tego zrobić, nie pozwolosz mi czekać z odpowiedzią harrego na następny rozdział. A jednak !
    Oby był jak najszybciej.
    Kocham Twoje pisanie <3
    Masz jeszcze jakieś inne blogi z opowiadaniami ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ło mamo! Ta końcówka mnie powaliła, aż musiałam szczękę z ziemi zbierać :o jak mogłaś zakończyć w takim momencie!? Nie wytrzymam chyba do następnego, strasznie wciągnęło mnie to opowiadanie! Chcę więcej! Jestem ciekawa reakcji Harolda :D ale jestem pewna, że odwzajemnia jej uczucia! Awwww <3
    Świetnie piszesz, oczywiście zostanę stałą czytelniczką! Pozdrawiam i w wolnym czasie zapraszam do siebie na www.myfriendlou.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń